Jak osobliwie człowiek się zmienia przez pojawienie się przyjaciela, nawet gdy ten jest jeszcze daleko. Jakże użyteczną funkcję spełniają przyjaciele, kiedy nas sobie przypominają. A jednak jakie to bolesne, kiedy nas sobie ktoś przypomina, kiedy nas umniejsza, gdy coś fałszuje nasze ja, miesza je, czyni częścią innego. Kiedy on się zbliża, nie jestem już sobą, lecz Neville'em wymieszanym z kimś jeszcze – z kim? – z Bernardem? Tak, to Bernard, i właśnie Bernardowi zadam to pytanie: kim jestem?